sobota, 3 listopada 2018

Ceny płyt kompaktowych w 1997 r., cz. 3


Ceny płyt na rynku polskim w 1997 r.

Zaprezentowane w JPC-Katalog” ceny płyt CD-Audio  obowiązywały na rynku niemieckim. W Polsce można je było kupić w tych cenach jedynie drogą prywatnego importu. Dystrybucją płyt w Polsce w tym czasie zajmowały się od początku lat 90. lokalne przedstawicielstwa wielkich koncernów muzycznych, a także prywatni przedsiębiorcy – ci ostatni na niewielką skalę. Koncerny miały świadomość niewielkich możliwości finansowych polskich konsumentów, stąd oferowały w naszym kraju te same płyty w cenach niższych niż na Zachodzie. Jednak nie zawsze było to regułą. Starano się też prowadzić różnego rodzaju akcje promocyjne mające zachęcić Polaków do kupowania oryginalnych płyt i ukrócić przez to piractwo płytowe.

Przykładowo koncern EMI poprzez spółkę córkę Pomaton prowadził wówczas kampanię pt. „Dobra cena” polegającą na obniżeniu cen niektórych płyt i oblepienie ich specjalnymi trójkątnymi naklejkami z napisem „Dobra cena”. Tę cenę ustalono w wysokości 33,99 zł za pojedynczą płytę. Podobne promocje cenowe wprowadziły też inne koncerny muzyczne występujące na polskim rynku. Nie dotyczyło to jednak katalogów wytwórni niezależnych, np. płyt wznawianych na CD w niemieckiej Repertoire Records. Jednak te płyty także sprzedawano na polskim rynku po niższych niż np. w Niemczech cenach.

Poniżej przytoczone ceny płyt pochodzą z polskich sklepów z 1997 r., a dokładniej ze sklepów w Gliwicach gdzie prawie wyłącznie kupowałem wówczas płyty. Przeważnie nabywałem je w dwóch sklepach: Salonie Muzycznym „Elvis” oraz w „Fono-Shop”. Skąd mam te ceny? To proste, zawsze zapisywałem kiedy, gdzie i za ile kupuję daną płytę. Dzięki temu obecnie mam te dane.

Jak już wspomniałem wszystkie te płyty kupiłem taniej niż to co podaje „JPC-Katalog”. Jednak jak na polskie nędzne zarobki ich zakup był znacznie większym wysiłkiem finansowym dla przeciętnego Polaka niż mieszkańca Europy Zachodniej. Najtańsze były oczywiście płyty wielkich koncernów zakwalifikowane we wspomnianym katalogu do najniższego pułapu cenowego.

Przede wszystkim kupowałem akurat te płyty, które były tańsze niż przeciętna, czyli przy okazji różnego rodzaju promocji. Najniższą ceną za album dobrego markowego wykonawcy to 15 zł. Za tę niewielką cenę nabyłem np. albumy: Santana „Santana” (1969) i Jimi Hendrix – „In Concert” (1982). Przykładowo tak tanie zakupienie klasycznego albumu Santany było możliwe dzięki temu, że po ukazaniu się tej płyty w wersji remasterowanej jego dawne wydanie sprzedawano za bezcen, byle się tylko pozbyć go z magazynów i półek sklepowych.

W cenie 20 zł kupiłem m.in.: Jim Croce – „Photographs And Memories” (1974), Traffic – Mr. Fantasy” (1967). W tym wypadku motywem przeceny były słabe wydania tych płyt. Tak niskie ceny były jednak rzadkością, a większość nabywanych przeze mnie płyt była droższa.

Po 25 zł kupiłem m.in.: The Grateful Dead - „Athem Of The Sun” (1968), Alice Cooper – „Billion Dollar Babies” (1973), The Smiths – „Meat Is Murder” 1985), Al. Stewart – „Year Of The Cat” (1976). Generalnie była to cena niemal o połowę niższa niż ta jak występowała w wypadku tych płyt na rynku niemieckim.

Niestety większość płyt jakie kupiłem była już tylko droższa. Najtańsze inne płyty jakie wówczas nabyłem kosztowały po 30 zł za sztukę. W tej cenie kupiłem m.in.: Yes – Relayer” 1974), The Moody Blues – „Caught Live + Five” (1977), UFO – „Phenomenon” (1974) i Tangerine Dream - „Phaedra” (1974). Następne płyty tej ostatniej grupy np. „Richochet” (1975) kosztowały już więcej, bo po 35 zł za sztukę.

Po 35 zł zapłaciłem za następujące płyty: Dire Straits - „Dire Straists” (1978), Led Zeppelin – „Houses Of The Holy” (1973), Procol Harum – „Grand Hotel” (1973), Genesis – „Nursery Cryme” (1971), Black Sabbath - „Master Of Reality” (1971), Ten Years After – „Ten Years After” (1967), Fleetwood Mac – „Fleetwood Mac” (1968), Eric Clapton – „Rainbow Concert” (1973).

Po 40 zł za sztukę kupiłem m.in.: The Alan Parsons Project – „Tales Of Mystery And Imaginatoion” (1976), Electric Flag – „A Long Time Comin” (1968), John Coltrane – „A Love Supreme” (1964), Groundhogs – ‘Thank Christ For The Bomb” (1970), Soft Machine – „Fourth” (1971).

Po 45 zł musiałem zapłacić m.in. za : Led Zeppelin - „Presence” (1976) i „In Through The Out Door” (1979), Pat Metheny – „Watercolors” (1977), Bob Dylan – „Blonde On Blonde” (1966), Rage Against The Machine – „Rage Against The Machine” (1992), Pearl Jam – „Ten” (1992).

Bardzo dużo trzeba było zapłacić za nowości wydawnicze, np. King Crimson – „Thrakattak” (1996), wznowienie The Who – „Tommy” (1969), Elvis Presley – „Elvis ‘56” (1996) i Jimi Hendrix – „First Rays Of The New Rising Sun” (1997) – każda z nich kosztowała po 50 zł.

Za ekskluzywną dwupłytową wersję albumu Marillion – „Script For A Jester’s Tear” (1983) wyłożyłem 45 zł (co zresztą było ceną promocyjną). Tyle samo zapłaciłem za Jethro Tull – „Aqualung (25 Anniversary Special Edition)”. Jeszcze droższe było ekskluzywne wydanie albumu „Machine Head” (1972) zespołu Deep Purple za które zapłaciłem 70 zł.

Najdroższe jednostkowe ceny miały płyty wydawane przez niezależne wytwórnie, głównie przez niemiecką Repertoire i amerykańska East Side Digital. Płyty wydane przez wytwórnie Repertoire przeważnie kosztowały pomiędzy 45-50 zł. Przykładami płyt w tym zakresie cen są: Budgie – „Squawk” (1972), Bakerloo – „Bakerloo” (1969), The Artwoods, - „Art Gallery” (1964-1967), Indian Summer – „Indian summer” (1971), Renaissance – „Scheherazade And Other Storeis” (1975), Gracious – „Gracious!” (1970), String Driven Thing – „The Machine That Cried” (1973).

Najdroższe były jednak albumy twórców tzw. awangardy rocka. Płyty te także wydawane były także przez niezależne wytwornie, np. wspomniany ESD, ale specjalizujące się w repertuarze niekomercyjnym. Przeważnie płyty takie sprowadzałem poprzez jeden ze sklepów z USA i płaciłem za nie po 50 zł za sztukę. Byli to m.in. następujący wykonawcy: Henry Cow – „Unrest” (1974), The Residents – „Eskimo” (1979), Fred Frith – „Speechlesss” (1980).

Podobnie jak w Niemczech podwójne albumy były droższe. Za składankę Roberta Johnsona – „The Gold Collection” (1995) zapłaciłem 45 zł, za Them – „The Story Of Them” (1997) dałem 55 zł, za Led Zeppelin „Phicical Graffiti” (1975) wyłożyłem aż 65 zł. Album „The Wall” (1979) zespołu Pink Floyd kosztował mnie 70 zł, a zestaw „BB Sessions” zespołu Led Zeppelin 75 zł. Jednak najdroższe były dwa inne wydawnictwa: The Grateful Dead – „Dick’s Picks Vol. 1” oraz Santana – „Live At The Fillmore 68” (1997), za każde z nich musiałem zapłacić po 80 zł.

Jedynym boxem jaki kupiłem w 1997 r. był czteropłytowy zestaw „The Doors Box Set” grupy The Doors w cenie 130 zł. Kupując taki box musiałem potem czasowo ograniczyć zakup innych płyt aby zbilansować swoje fundusze.

Z perspektywy czasu mogę powiedzieć jedno: kupno tych wszystkich płyt było dla mnie bardzo dużym wysiłkiem finansowym i pochłonęło znaczną część moich dochodów. Z tego powodu musiałem odmówić sobie wielu innych rzeczy w życiu. Oczywiście takim obrotem sprawy nie była też zachwycona moja żona.

Na koniec tej części chciałbym jeszcze przytoczyć ceny niektórych trudniej dostępnych płyt oferowanych w 1997 r. przez sklep muzyczny MegaDisc w Warszawie specjalizujący się w sprzedaży rzadkich płyt.

Ceny poszczególnych płyt wybranych wykonawców w tym sklepie przedstawiały się następująco (w nawiasie podano cenę za sztukę):

13th Floor Elevator (58 zł), Affinity (64 zł), Agitation Free (65 zł), Amon Dul II (64 zł), Allman Brothers Band (52 zł), Budgie (55 zł), Camel (42 zł), Andromeda (65 zł), Ash Ra Tempel (65 zł), Kevin Ayers (65 zł), The Band (53 zł), Barlclay James Harvest (45 zł), Beggars Opera (64 zł), Birth Control (52 zł), Tim Buckley (52 zł), The Byrds (52 zł), Can (65 zł), Canned Heat (65 zł), Climax Blues Band (55 zł), Colosseum (52 zł), Caravan (45 zł), Chicken Shack (52 zł), Curved Air (50 zł), Electric Prunes (68 zł), Frumpy (64 zł), Fruup (68 zł), Gong (45 zł), Gracious (64 zł), Greatest Show On Earth (55 zł), Guru Guru (60 zł), Hawkwind (50 zł), Le Orme (65 zł), Joduy Grind (62 zł), King Pink Meh (64 zł), Lucifer’s Friend (64 zł), Magma (55 zł), Matching Mole (65 zł), May Blitz (64 zł), Message (55 zł), Museo Rosenbach (68 zł), Nektar (55 zł), Omega (48 zł), Osibisa (55 zł), Popol Vuh (65 zł), Premiata Forneria Marconi (65 zł), Raw Material (55 zł), Rare Bird (62 zł), Renaissance (55 zł), Skin Alley (68 zł), Strawbs (53 zł), Third Ear Band (68 zł), UK (60 zł), Warhorse (68 zł), Frank Zappa (55 zł).

Możliwości nabywcze polskiego i niemieckiego kolekcjonera w 1997 r.

Jak już wcześniej podano w 1997 przeciętnie zarabiający (mówimy o średniej krajowej) obywatel Niemiec miał wówczas do dyspozycji na miesiąc 8.690 zł (w przeliczeniu na złotówki). Natomiast przeciętnie zarabiający Polak dysponował jedynie sumą 1.061 zł. Faktycznie te kwoty były niższe, ale tutaj podano je w uproszczeniu dla lepszego zobrazowania różnic w możliwościach finansowych polskich i niemieckich konsumentów muzycznych w 1997 r. Innymi słowy przeciętnie zarabiający Polak miał tylko 12,2% tej kwoty którą dysponował przeciętnie zarabiający Niemiec.

Za swoją średnią krajową niemiecki meloman był w stanie nabyć ok. 193 płyty po 45 zł za sztukę. Z kolei polski konsument mógł kupić tylko ok. 23 płyty po 45 zł za sztukę. Innymi słowy Niemiec mógł kupić o 739% płyt więcej płyt niż Polak. I choć w porównaniu z początkiem lat 80. XX w. sytuacja polskiego konsumenta płyt znacznie się poprawiła (wtedy mógł on kupić jedynie jedną zachodnią płytę za miesięczną średnią pensję) to jednak i tak nadal była nie najlepsza. Wspomniane dysproporcje w zarobkach Niemców i Polaków w 1997 r. przekładały się oczywiście na różnice w możliwościach zakupu płyt CD-Audio przez melomanów w obu krajach.

Podsumowując te rozważania możemy więc z całą pewnością powiedzieć oczywistą prawdę, że melomani w Polsce z powodu znacznie mniejszych dochodów nie mieli takich możliwości zakupu płyt jakie mieli melomani w krajach zachodnich.

W wyniku ograniczonego rynku muzycznego oferta na polskim rynku sprzedaży płyt CD-Audio była mniejsza niż na Zachodzie, zwłaszcza w zakresie różnego rodzaju ekskluzywnych wydań fonogramów. Najtrudniej dostępne były płyty niezależnych wytwórni. Były one nie tylko rzadkie ale i drogie (jak na polskie zarobki).

Na koniec małe podsumowanie praktyczne. Podstawowa studyjna część dyskografii grupy The Beatles liczyła w sumie 12 płyt i w Niemczech kosztowała ok. 508 DM czyli ok. 1.018 zł. Kupno dyskografii The Beatles stanowiło dla Niemca w 1997 r. wydatek w wysokości 8,8% jego miesięcznego zarobku, a dla Polaka był to wydatek w wysokości 95,9% jego miesięcznego zarobku. Z tego powodu wielu melomanów w Polsce do dzisiaj nie ma pełnej dyskografii tego zespołu w swojej kolekcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Republika – „Nowe Sytuacje / Nieustanne Tango”, MM Potocka Productions, 1991, Poland

  Płytę tę kupiłem 15 IX 1993 r. w nieistniejącym już od dawna sklepie muzycznym „Wideofon” znajdującym się niegdyś przy ul. Zwycięstwa w Gl...