środa, 21 listopada 2018

Problem "gnijących" płyt (disc rot) CD i DVD


 

Płyta CD-Audio jako nośnik dźwięku została uroczyście wprowadzona do masowej sprzedaży w 1982 r., a więc w tym roku mija ponad 40 lat od tej daty. W chwili gdy ją wprowadzano do sprzedaży reklamowano ją jako nie zużywającą się podczas normalnego użytkowania. Oczywiście gwarantowano to pod warunkiem właściwego przechowywania płyt CD i dbania o to, aby ich nie zarysować.

Jak większość tego, co reklamują nam jako „cudowne” różne koncerny (a w innych sprawach państwo), nie było to całkiem zgodne z prawdą. Już w latach 80. jedna z firm, która badała tę sprawę stwierdziła, że żywotność płyt CD jest znacznie bardziej ograniczona niż to przedstawiała propaganda koncernów je produkujących. Trzeba też zresztą odróżnić płyty CD tłoczone od wypalanych – te pierwsze są zazwyczaj bardziej trwałe.

Kwestia bezpieczeństwa danych przechowywanych na płytach CD i DVD nabrała szczególnego znaczenia wraz z upowszechnieniem techniki cyfrowej. Zastąpienie fizycznych zdjęć i dokumentów plikami cyfrowymi na masową skalę uczyniło kwestię trwałości tychże nośników sprawą pierwszej wagi. W szczególności dotyczyło to płyt CD-R i DVD-R wypalanych w popularnych nagrywarkach montowanych w komputerach PC.

Z tego powodu od końca lat 90. do nagrywania dźwięku zalecano używania specjalnych płyt CD oznaczonych jako „CD-Audio”, a do archiwizacji danych używanie płyt oznaczonych jako „Scratchproof” a więc o zwiększonej odporności na rysy i inne uszkodzenia. Tego rodzaju płyt CD i DVD używano jednak głównie w instytucjach, gdyż były bardzo drogie. Prywatni użytkownicy najczęściej nawet nie zdawali sobie sprawy z istnienia takich płyt, a jak już je nawet widzieli w sklepie, to nie chcieli ich kupować z powodu wysokich cen.

Z biegiem czasu pojawił się jeszcze jeden problem z trwałością płyt CD-Audio i DVD, a mianowicie tzw. „disc rot” czyli zjawisko „gnicia płyt”. Generalnie przez disc rot rozumie się stopniowe niszczenie płyt CD i DVD z powodu utraty ich pierwotnych właściwości fizycznych i chemicznych. Przejawia się to np. odpadaniem warstwy odblaskowej od dołu tych płyt lub pojawieniem się na niej dziwnych plam stopniowo uniemożliwiających odczyt tychże nośników.

Powszechnie uważa się, najwięcej tego rodzaju wadliwych płyt pochodzi z lat 80., a więc okresu, gdy technika produkcji płyt kompaktowych ciągle znajdowała się we wczesnej fazie rozwoju. Niestety sprawa nie jest taka prosta jakby się na pierwszy rzut oka wydawało, bo wadliwe płyty CD i DVD wytwarzano także w latach 90. a także po roku 2000. Wydaje się, że głównym powodem tego stanu rzeczy była niedbałość produkcji, ale przede wszystkim chęć oszczędności przez koncerny na materiałach i procesie technologicznym. Dzięki tym tzw. oszczędnościom chwilowo zmniejszono koszty, ale ostatecznie wytworzono dzięki temu buble (z podobnymi zjawiskami mamy do czynienia także w przemyśle samochodowym, np. słynne sklejane silniki).

Niestety problem „gnijących” czy raczej odwarstwiających się płyt dotknął także mnie osobiście, co pokrótce poniżej opiszę. Pewnego razu, a dokładniej 16 I 2009 odwiedził mnie kolega, Zbigniew G., któremu chciałem się pochwalić rzadkimi wydaniami płyt CD-Audio. Jedną z nich był podwójny album „Space Ritual” (1973) zespołu Hawkwind. Tak więc przyniosłem pudełko z płytami, gdzie przechowywałem jego albumy, wyjąłem wspomnianą płytę a następnie umieściłem ją w odtwarzaczu CD. Oczywiście okładka i same płyty były w stanie idealnym, a ich spody były piękne i lśniące. Na wszelki wypadek dodam też, że płyty przechowuję w kartonowych pudełkach w szafkach, z dala od źródeł ciepła i światła.

Jednak po włączeniu odtwarzacza CD, zamiast muzyki usłyszeliśmy dziwne chrobotanie, i ogromne zniekształcenia dźwięku. Dalej rozmawialiśmy, więc nie od razu to zauważyłem, a dopiero po jakimś czasie, około minucie. Pomyślałem wówczas, że zepsuł się mój stary odtwarzacz Sony CDP-591 więc natychmiast go wyłączyłem. Już zacząłem się nawet martwić tym, skąd nagle wezmę pieniądze na nowy odtwarzacz CD. Gdy jednak wyjąłem z niego płytę i odruchowo sprawdziłem jej spód, to okazało się, że lśniąca dotąd i idealna warstwa spodnia tej płyty jest cała pofalowana i jakby odwarstwiona od reszty krążka. Oczywiście zaraz sprawdziłem czy inne płyty prawidłowo działają na tym odtwarzaczu. Gdy okazało się że tak, to już wiedziałem, że problem dotyczy wadliwej płyty zespołu Hawkwind. Wkrótce później stwierdziłem, że podobne wady mają także inne płyty tego zespołu z tej samej serii jakie niegdyś kupiłem – o czym poniżej.

Przeważnie problem gnijących płyt CD opisuje się tak, że na płytach dotkniętych tą przypadłością widać jakieś plamy czy odkształcenia. W moim przypadku taka sytuacja nie miała miejsca. Płyta po wyjęciu z kartonika była idealna pod każdym względem, a więc od góry miała nienaganny lakier, a od spodu była lśniąca i pozbawiona choćby najmniejszych rys i plam. Dopiero po włożeniu do odtwarzacza spód tej płyty uległ prawie całkowitej destrukcji. W efekcie po wyjęciu z szuflady była od spodu rozwarstwiona, przebarwiona i pofalowana. Wyglądała tak (i nadal wygląda) jakby ktoś ją przypiekał na gorącej patelni. Przypuszczam, że zmiany jej wyglądu dokonał jej odczyt laserem. Od tego momentu płyty tej nie da się już odtwarzać.

Kiedy kupiłem tę płytę i inne płyty Hawkwind z tej feralnej serii? Podwójny album koncertowy zespołu Hawkwind pt. „Space Ritual” kupiłem 21 IV 1998 r. w jednym z kilku działających wówczas w Gliwicach małych sklepów muzycznych. Oprócz niego nabyłem także też kilka innych płyt tej grupy: „Hawkwind” (1970), „X In Search Of Space” (1971), „Doremi Fasol Latido” (1972) i „Hall Of The Mountain Grill” (1974).

Dlaczego je kupiłem? Bo jestem wielkim miłośnikiem tej grupy i chciałem mieć wszystkie jej wczesne albumy. Płyty te w najnowszych wówczas wydaniach były bardzo drogie, zwłaszcza jak na ówczesne polskie zarobki, bo każda pojedyncza płyta kosztowała po 50 zł, a podwójny koncert kosztował aż 100 zł. Innymi słowy razem na kupno tych płyt wydałem wówczas 300 zł, co także obecnie jest całkiem sporą kwotą.

Co to były za wydania? Oryginalne winylowe wydania tych płyt ukazały się oczywiście w pierwszej połowie lat 70. W latach 90. niektóre z nich wznowił na CD koncern EMI, ale nie wszystkie, np. nie było w tej grupie „Space Ritual”. Z tego powodu z wielką radością, podobnie jak moi koledzy fani, przyjąłem informację o tym, że w 1996 r. ukazały się w Wielkiej Brytanii wznowienia wszystkich wczesnych albumów Hawkwind sygnowane przez wytwórnię „EMI Premier”. Wszystkie z nich zostały przygotowane jako bardzo estetyczne luksusowe digipaki z bogatymi książeczkami.

To właśnie te wydania kupiłem dwa lata później w istniejącym do dzisiaj niewielkim sklepie muzycznym w Gliwicach. Były to płyty z oficjalnej dystrybucji, oryginalnie zafoliowane i zaopatrzone w hologramy z napisami: „ZPAV” i „ZAiKS”. Ten ostatni gwarantował legalność wydania i opłacenie podatków na rzecz Polskiego Związku Producentów Audio-Video.

Oczywiście po stwierdzeniu defektów całej wspomnianej serii płyt EMI Premier udałem się do tego sklepu w Gliwicach gdzie je kupiłem, aby poinformować sprzedawcę a zarazem mojego znajomego Mirosława S. o tym, iż 9 lat temu sprzedał mi wadliwy towar. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, Mirek nagle zaczął się wypierać tego, że sprzedał mi te płyty, co było na równi szokujące i śmieszne. Oczywiście obawiał się, że będę żądał wymiany tych płyt na nieuszkodzone lub zwrotu pieniędzy. Wkrótce później także Mirek stwierdził, że także ma w swej kolekcji płyty CD-Audio, które uległy uszkodzeniu, wśród nich były np. wznowienia albumów Pink Floyd na CD dokonane przez EMI Unitet Kingdom z lat 1994-1995 r. Podobne defekty stwierdziło na niektórych płytach także kilku innych znanych mi lokalnych kolekcjonerów.

Po stwierdzeniu wadliwości płyt, które kupiłem kosztem ogromnych wyrzeczeń finansowych, postanowiłem szukać sprawiedliwości. Czułem się oszukany i byłem bardzo zły na producenta tych płyt i przedstawicieli przemysłu muzycznego. Uznałem bowiem, i nadal tak uważam, że wiedzieli oni już wcześniej o problemie wadliwie produkowanych płyt CD-Audio, ale celowo go ukrywali dla wygody i zysku. Z tego powodu napisałem pisma do polskiego i brytyjskiego przedstawicielstwa EMI. Oprócz opisu problemu żądałem w nich wymiany wadliwych płyt Hawkwind na dobre lub zwrotu pieniędzy. Oczywiście napisałem też pismo do osławionego „ZPAV”. Oczywiście z żadnych z tych firm i instytucji nie doczekałem się żadnej odpowiedzi.

Po pewnym czasie dałem sobie spokój z dalszym dochodzeniem sprawiedliwości w tej sprawie, bo jak wiadomo słaby nie ma racji w starciu z koncernami i stowarzyszeniami reprezentującymi producentów. Uważam jednak, że konsumenci powinni byli zostać ostrzeżeni przed ukrytymi wadami płyt CD i DVD, zwłaszcza, ze w reklamach koncerny przekonywały o ich niezniszczalności. Ponadto uważam, że wadliwe płyty powinny być wymieniane przez koncerny, bo zostały kupione przez nieświadomych konsumentów w dobrej wierze.

Najgorsze jest to, że kupując w 1998 r. płyty Hawkwind sygnowane przez EMI Premier sprzedałem bardzo dobre i trwałe inne wydania tych płyt jakie już wcześniej miałem. Konkretnie chodziło tutaj tylko o dwie płyty: debiutancką „Hawkwind” wydaną przez wytwórnię Repertoire w 1994 r. oraz drugą „X. In Search Of Space” wydaną przez EMI w 1991 r. Nie były może one aż tak estetycznie wydane jak wspomniane digipaki, ale pod względem technicznym nie miały żadnych wad.

Dołączone fotografie przedstawiają spód i lakierowaną wierzchnią warstwę uszkodzonej płyty CD 1 z albumu „Space Ritual” zespołu Hawkwind w wydaniu wytwórni EMI Premier z 1996 r.
 
Na koniec powiem jeszcze, ze podobne zjawiska występują także z płytami DVD. Przykładowo uszkodzeniu uległa moja płyta DVD z filmem „Jay i cichy Bob kontratakują” (2001) w reżyserii Kevina Smitha wydana w Polsce przez wytwórnię SPI International Polska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Republika – „Nowe Sytuacje / Nieustanne Tango”, MM Potocka Productions, 1991, Poland

  Płytę tę kupiłem 15 IX 1993 r. w nieistniejącym już od dawna sklepie muzycznym „Wideofon” znajdującym się niegdyś przy ul. Zwycięstwa w Gl...