niedziela, 13 stycznia 2019

Polska prasa muzyczna okresu PRL (tylko tytuły poświęcone muzyce popularnej jakie czytałem)

Wstęp

Wcześniej czy później każdy kolekcjoner nagrań ma potrzebę poszerzenia wiedzy o przedmiocie swych zainteresowań w fachowej literaturze lub prasie. Obecnie dostęp do prasy i literatury z zakresu muzyki popularnej jest duży, ale w okresie PRL był bardzo ograniczony dla przeciętnego polskiego melomana. W tym miejscu chciałbym przypomnieć polską prasę muzyczną poświęconą muzyce popularnej w okresie Polski Ludowej.

W okresie PRL (1944–1989) na rynku krajowym wydano ok. 50 czasopism muzycznych o różnym charakterze, głównie poświęconych muzyce klasycznej i ludowej. Podobnie do innych segmentów prasy także czasopisma muzyczne były w okresie Polski Ludowej ważnym instrumentem kształtowania postaw ludności i sprawowania władzy przez partię komunistyczną.

Dotyczyło to także tych niewielu czasopism prezentujących muzykę popularną jakie się wówczas w Polsce ukazywały. Stąd nie przypadkowo nieustannie występowały w nich różne komunikaty o polityce kulturalnej państwa, aktywistach z młodzieżówek socjalistycznych parających się w wolnych chwilach muzyką itp. Dzisiaj te treści mogą szokować przypadkowego Czytelnika, ale wówczas były tak wszechobecne, że nie zwracano na nie w ogóle uwagi. Oczywiście władza zawsze dbała, aby na czele redakcji tych gazet stali jej zaufani zausznicy, i pozyskiwała różnymi synekurami co ważniejszych dziennikarzy.

Ja oczywiście historii polskiej prasy muzycznej w PRL tutaj nie napiszę, bo nie taki jest mój cel, ani też nie jestem tego w stanie zrobić, ale przypominam o tym w tych kilku słowach, aby uświadomić tym wszystkim, którzy już zapomnieli tamte czasy, a także młodym, którzy ich nigdy nie doświadczyli, że bycie dziennikarzem muzycznym i melomanem w czasach PRL nie było łatwe.

Najważniejszym dla mnie źródłem informacji o muzyce popularnej w okresie PRL były polskie czasopisma muzyczne, gdyż do zachodnich nie miałem żadnego dostępu. Może miałbym taki dostęp gdybym mieszkał w którymś z wielkich miast, ale dzieciństwo i młodość spędziłem jak najdalej od cywilizacji w jednej z nadgranicznych miejscowości w pobliżu już nieistniejącego państwa – Czechosłowacji.

Przy tej okazji po raz kolejny przypominam, że w Polsce okresu PRL wszystkiego było mało a dostęp do wiedzy w jakiejkolwiek dziedzinie, w tym także o kulturze, był ściśle reglamentowany. Jedynie nieliczni mieli dostęp do niezależnej zachodniej informacji, także w dziedzinie muzyki popularnej. Dla takich jak ja jedynym sposobem dowiedzenia się czegoś więcej o takiej muzyce było poczytanie o tym w polskiej fachowej prasie muzycznej. Nie była ona najlepsza i obiektywna, ale była jedynie mi dostępną, a i tak nie tak łatwo było do niej dotrzeć.

Poniżej krótkie notki o czasopismach jakie czytałem w młodości i moje refleksje na ich temat.


„Jazz”

Najstarszym polskim pismem muzycznym poświęconym muzyce popularnej było czasopismo „Jazz” powstałe w 1956 r. Jego założycielem i długoletnim redaktorem był Józef Balcerak. W sumie wydano 304 numery tego pisma w klasycznym formacie (przed zmianą profilu i nazwy). Głównym celem jego twórców była popularyzacja muzyki jazzowej w Polsce. Od początku pismo ukazywało się jako miesięcznik, choć początkowo dość nieregularnie. Pierwsze numery pisma wydano na papierze i w formacie gazetowym. Klasyczną formę oprawnego w tekturę zeszytu pismo zyskało dopiero w 1960 r. i w takiej postaci dotrwało do końca swych dni. Wbrew nazwie, czyli napisowi informującemu, że mamy do czynienia z miesięcznikiem, przeważnie ukazywało się 11 numerów w roku, gdyż numer wakacyjny najczęściej był podwójny.

Pismo było bardzo małe pod względem objętościowym, bo liczyło jedynie 20 stron (tylko numery podwójne miały ich więcej), wydawano je na dość słabym papierze i było stosunkowo ubogie w oryginalny materiał ilustracyjny. Pod względem graficznym jego najciekawszym elementem była zawsze kolorowa okłada. Często przygotowywali ją znani polscy graficy.

Zgodnie z nazwą i ideą przewodnią pismo to zajmowało się głównie popularyzacją muzyki jazzowej w Polsce. Na jego łamach omawiano najważniejsze wydarzenia jazzowe w Polsce i na świecie, publikowano wywiady z muzykami, także zachodnimi, przedstawiano poszczególnych wykonawców i recenzowano wybrane płyty. I gdyby tylko taka treść znajdowała się tym miesięczniku, to z pewnością nigdy nie stałbym się wówczas jego czytelnikiem, gdyż w tamtym czasie prawie w ogóle nie interesowałem się muzyką jazzową.

Tym co przyciągnęło mnie do tego magazynu był fakt, że kilka jego stron zawsze poświęcano na prezentację muzyki zwanej rockową. W tamtym czasie w kraju a po części także na świecie, wciąż nie była ona zbyt ceniona i uważano ją za przelotną modę młodzieży. Ten praktycznie niezależny fragment tego pisma, czyli pismo w piśmie miało nawet osobną nazwę: „Rytm i Piosenka”. Była to stała kilkustronicowa rubryka dodana do pisma w połowie lat 60. poświęcona w całości prezentacji muzyki pop i rock. Z tego względu do jego tytułu dodano nazwę tej rubryki przez co pismo odtąd nazywało się „Jazz. Rytm i Piosenka”. Była ta wielka grzeczność ze strony redakcji pisma, zwłaszcza zważywszy iż traciło ono przez to 1/3 swych łam na treści inne niż jazzowe. Wielkie sukcesy muzyki rockowej w latach 70. tylko pogłębiły zainteresowanie czytelników tego rodzaju muzyką, stąd pismo doskonale się sprzedawało.

Koniec lat 70. przyniósł próby unowocześnienia treści pisma, co odzwierciedlały zmiany w tytule pisma. W latach 1978-1979 jego nazwa została zmieniona na: „Jazz. Magazyn Muzyki Jazzowej i Rozrywkowej”, a w 1980 r. na „Jazz. Magazyn Muzyczny” (pod takim tytułem przetrwało do swego rozwiązania w 1982 r.). W drugiej połowie lat 70. w piśmie tym debiutowało wielu bardzo znanych później dziennikarzy muzycznych, m.in. Roman Rogowiecki, Marek Wiernik, Wiesław Królikowski, Wiesław Weiss i Jerzy A. Rzewuski.

Z powodu narastającego kryzysu gospodarczego w Polsce, w celach oszczędnościowych, od lipca 1981 pismo ukazywało się jako kwartalnik. Jego ostatni numer (304) ukazał się jesienią 1982 r. Pismo kosztowało wówczas 40 zł, gdy jeszcze w grudniu 1980 tylko 10 zł, a kilka lat wcześniej jedynie 6 zł.

Tam gdzie mieszkałem praktycznie nie można było tego pisma kupić, co zresztą nie miało większego znaczenia, bo do końca lat 70. nie interesowałem się muzyką. Sytuacja zmieniła się w 1980 r. kiedy nagle stałem się początkującym melomanem i szczególnie zainteresowałem się muzyką rockową. Nagle stałem się głodny nie tylko muzyki ale także wiedzy o artystach których słuchałem i wtedy też okazało się, że takich danych jakich szukam, nigdzie nie mogę zdobyć. Wówczas mój kuzyn udostępnił mi kilka oprawnych roczników tego pisma z lat 1976-1979. Nie były one jego, a jedynie pożyczone prze niego od bardziej światłego pod względem muzycznym kolegi, ze szkoły średniej do jakiej chodził.

Gdy mi je wreszcie pożyczył, byłem zachwycony i załamany jednocześnie, bo już wiedziałem, że „nigdy” nie będę miał możliwości samodzielnego skompletowania tego pisma. Okazało się, że się myliłem, bo w połowie lat 80. nabyłem je w antykwariacie w Katowicach większość jego roczników z lat 70. Numery z początku lat 80 kupowałem na bieżąco. Jednak najbardziej pamiętam te kilka oprawnych pożyczonych tomów „Jazz”, które wielokrotnie przeczytałem, a nawet przepisałem słowo w słowo niektóre z artykułów.


„Magazyn Muzyczny”

Moim ulubionym, bo praktycznie jedynym, czasopismem muzycznym w latach 80. był „Magazyn Muzyczny”. Geneza tego pisma miała charakter zarówno branżowy jak i polityczny. Branżowy, bo wychodziło ono naprzeciw zapotrzebowaniu fanów na istnienie czasopisma poświęconego wyłącznie muzyce rockowej, a polityczny dlatego, gdyż za jego pośrednictwem władze komunistyczne chciały kontrolować treści muzyczne przekazywane sfrustrowanej młodzieży czasu stanu wojennego i kryzysu gospodarczego. Decyzja o powstaniu tego pisma zapadła w 1982 r. w Krajowym Wydawnictwie Czasopism kontrolującym wówczas cały rynek prasy w Polsce.

W słowie wstępnym nowej gazety napisano, że jest to nowa wersja dawnego pisma „Jazz. Magazyn Muzyczny” (stąd ciągła numeracja z jego wcześniejszą wersją) wydawana w nowszej i atrakcyjniejszej szacie graficznej. Jednak nawet wbrew tej enuncjacji ten nowy „Jazz. Magazyn Muzyczny” praktycznie nie miał wiele wspólnego ze swym nieistniejącym imiennikiem. Odnowiony magazyn miał nową redakcję na której czele stanął partyjny urzędnik Marian Butrym; nową formę, było znacznie większe i drukowane w kolorze, a jego założeniem było udostępnianie informacji o szeroko pojmowanej muzyce rozrywkowej (nie tylko rockowej), a nie o jazzie, który stał się tutaj marginalny. Tym co faktycznie było częściowo wspólne z jego starszą wersją, oczywiście oprócz nazwy, były niektóre osoby z dawnego zespołu redakcyjnego.

Z muzycznego punktu widzenia jego powstanie było naturalną koleją rzeczy i można jedynie żałować że tego rodzaju pismo nie powstało już w latach 70. kiedy muzyka rockowa święciła triumfy w całym cywilizowanym świecie. W tamtej dekadzie nie było to jednak możliwe w Polsce z powodu niechęci czynników partyjnych epoki Gierka, rzekomo otwartej na świat, a faktycznie dogmatycznej do muzyki rockowej, a zwłaszcza zachodniej, uważanej za wywrotową. Paradoksem historii było to, że na powstanie pisma jawienie propagującego zachodniego rocka wśród polskiej młodzieży zgodziła się rządząca wówczas naszym krajem junta wojskowa na czele z Jaruzelskim i innymi generałami.

Magazyn ten ukazywał się w latach 1983-1991 i liczył 32 strony, początkowo jako dwumiesięcznik, a od 1986 r. jako miesięcznik. Wydawano go w nakładzie ok. 200 tys. egzemplarzy. Począwszy od kwietnia 1988 r. jego nazwę skrócono do „Magazyn Muzyczny”. Zgodnie z koncepcją pismo to zgrabnie przekształcono z dość nudnego i snobistycznego periodyku dla fanów jazzu w kolorowe czasopismo dla młodzieży. Jego pierwsze numery zrobiły oszołamiające wrażenie wśród czytelników, zwłaszcza, że dotąd żaden inny magazyn o muzyce popularnej nie był drukowany w kolorze.

Niestety pod kierownictwem Mariana Butryma pismo to stało się miejscem pracy dla wielu osób z muzyką mających bardzo mało wspólnego a znaczną część jego tematyki zdominowały tematy publicystyczne np. na temat stanu szkolnictwa muzycznego w Polsce itp. Główny temat, jakim powinna była być muzyka rockowa, potraktowano w nim po macoszemu, stąd artykuły o tej muzyce np. biografie wybranych gwiazd rocka, były w nim jedynie wabikiem mającym przyciągnąć do pisma potencjalnych czytelników. Był to duży błąd, bo gdy złakniona wiedzy o muzyce popularnej młodzież i bardziej dojrzali melomani zorientowali się, że są oszukiwani przestali kupować ten dość drogi jak na tamte czasy magazyn. Warto podkreślić, że o ile pierwszy jego numer z 1983 r. kosztował 50 zł, to potem ciągle pismo drożało, tak że w 1991 jego egzemplarz kosztował 7.000 zł.

Fatalne zarządzanie i brak jednolitego przesłania muzycznego spowodował, że pismo sprzedawało się coraz gorzej, co zaniepokoiło kierownictwo koncernu wydawniczego, w którym był drukowany. W efekcie w 1987 r. pismo zostało zreorganizowane i w większym stopniu nakierowane na prezentację muzyki rockowej. Stres związany z tymi zmianami doprowadził Mariana Butryma do zawału serca w 1988 r. W kwietniu 1989 r. funkcję jego redaktora objął Wojciech Kaczorowski, który lepiej czuł temat, ale także był oporny na niektóre propozycje zmian.

W końcowym okresie swego istnienia pismo przekształciło się w spółdzielnię dziennikarską, która zamierzała kontynuować jego wydawanie w zmodyfikowanej formie, lepiej dostosowanej do zmieniającej się rynkowej rzeczywistości. Niestety spółka, która miała zostać jego nowym wydawcą okazała się niewypłacalna i pismo została zamknięte.

W „Magazynie Muzycznym” publikowali swe teksty najlepsi wówczas w Polsce dziennikarze muzyczni zajmujący się muzyką rockową, m.in. wspomniani już Wiesław Weiss i Wiesław Królikowski, Roman Rogowiecki, Korneliusz Pacuda, Jerzy Rzewuski, Daniel Wyszogrodzki, Arkadiusz Pragłowski i Tomasz Beksiński.

Wywodzący się z tego pisma Wiesław Weiss wraz Wiesławem Królikowskim, w oparciu o własną wizję i grupę pozyskanych dziennikarzy stworzył wkrótce własne pismo muzyczne, faktycznie bezkompromisowo rockowe pod nazwą „Tylko Rock”. Istniało ono w latach 1991-2002, po czym z konieczności (złodziejski wydawca) przekształciło się w nowy tytuł „Teraz Rock”. To najdłużej istniejące, choć ze zmianą nazwy, rockowe pismo w Polsce i na pewno jedno z najlepszych, jeżeli nie najlepsze.

W latach 80. byłem już w pełni świadomym melomanem i fanem rocka, stąd miałem prenumeratę „Magazynu Muzycznego”, aby zawsze być na bieżąco. Tam gdzie mieszkałem nie było jej łatwo załatwić. W 1986 r. w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności wykreślono mnie z listy prenumeratorów, co pozbawiło mnie kilku numerów tego pisma z tego właśnie roku. Wiele lat później je oczywiście odkupiłem jako egzemplarze używane, ale w tymże 1986 r. byłem niepocieszony.

Najbardziej ceniłem w tym magazynie przekrojowe artykuły omawiające biografie i osiągnięcia artystyczne najważniejszych przedstawicieli zachodniej rocka. Polska muzyka nigdy mnie specjalnie nie interesowała, więc kompletnie nie interesowały mnie artykuły na jej temat – poza nielicznymi wyjątkami. Autorami tych tekstów byli najczęściej wymieni wcześniej dziennikarze. Dzięki lekturze tego pisma przez lata mogłem na bieżąco podziwiać ewolucję ich kunsztu zawodowego, a także zmiany w poglądach na różne kwestie muzyczne.

„Non Stop”

Najbardziej dziwacznym polskim pismem muzycznym był „Non Stop” istniejący w latach 1972-1990. Jego twórcą i długoletnim redaktorem naczelnym był Andrzej Tylczyński (później funkcję tę pełnili: od 1983 r. Wojciech Mann, Zbigniew Hołdys w 1988 r. i w końcu Sławomir Gołaszewski).

W sumie ukazało się 214 numerów tego pisma. W latach 80. nakład tego pisma liczył ok. 170 tys. przy sprzedaży sięgającej ok. 140 tys. Numery tego magazynu z lat 80. były już jednak drukowane w kolorze i miały po ok. 32 strony. Wydawano go jako dodatek do „Tygodnika Demokratycznego” będącego organem Stronnictwa Demokratycznego – jednej z dwóch partii przybudówek PZPR w okresie PRL.

Przez pierwsze kilkanaście lat swego istnienia wydawano go na bardzo marnym papierze, przez co bardziej przypominało ono gazetę niż specjalistycznym periodyk muzyczny. W latach 70. i na początku lat 80. jego treść dotyczyła głównie tradycyjnej piosenki i koncentrowała się wyłącznie na rachitycznym polskim rynku muzycznym co ubarwiano doniesieniami o sukcesach muzyki popularnej z innych państw socjalistycznych.

Dopiero w 1983 r. wraz przejęciem redakcji przez Wojciech Manna pismo stało się bardziej światowe i poprawiło nieco swoje walory techniczne i wizualne. Lata 80. były także okresem w którym w piśmie licznymi tekstami raczyli czytelników znani dziennikarze muzyczni, m.in. Filip Łobodziński, Jan Skaradziński i Wojciech Soporek.

Ukształtowany wówczas styl tego pisma, przy dalszych modyfikacjach, mógł nieść nadzieję na stworzenie z niego w przyszłości dobrego periodyku muzycznego (w tym czasie ukazywał się jako miesięcznik), ale tak się jednak nie stało. Głównie z powodu zbyt licznych zmian redakcji, braku wizji jak to pismo ma wyglądać i różnych innych trudności, w tym finansowych.

Pod koniec lat 80. pismo było już kolorowe i miało niekiedy ciekawe treści ale jednocześnie było wyjątkowo niechlujnie redagowane i bałaganiarskie. Do jego kupna i czytania zniechęcały mnie zbyt nonszalanckie teksty, nieprzemyślane artykuły, a nawet brak jednolitego logo z tytułem pisma. Brak jednolitej strony tytułowej był zresztą ewenementem na skalę światową. To wszystko doprowadziło w końcu do upadku tego tytułu, który nie wiedzieć czemu, teraz ceniony jest prze niektórych bardziej niż w okresie gdy się ukazywał.

Z powodów o jakich napisałem powyżej, w epoce nie byłem zbytnim miłośnikiem tego pisma i kupowałem je tylko okazjonalnie. Od końca lat 80. nie tyle je zresztą kupowałem, co dostawałem ze zwrotów prasy w kioskach od znajomego, który parał się jej rozwożeniem. Po latach nadal niezbyt dobrze oceniam to pismo, choć trzeba przyznać, że miało ono kilka dobrych kultowych okładek.

„Jazz Forum”

„Jazz Forum” jest najdłużej ciągle ukazującym się polskim pismem poświęconym muzyce popularnej, a dokładniej jazzowej. Jego pierwszy numer wydano w 1965 r. Założycielem pisma i jego pierwszy redaktorem był Jan Byrczek. To typowe czasopismo fachowe stworzone z myślą o potrzebach branży jazzowej w Polsce, stąd dla mniej wyrobionego czytelnika może być zbyt trudne w odbiorze. Z powodu różnych problemów, w tym szykan władz, w latach 60. rozwijało się bardzo anemicznie, gdyż w sumie do końca 1969 r. ukazało się zaledwie jego 10 numerów.

Po kilkuletniej przerwie wznowiono jego wydawanie z początkiem 1973 r. ale teraz w nowym formacie (miało kształt kwadratu) i szacie graficznej, która przetrwała do początku 1990 r. Z tego powodu uważam, że dopiero wówczas zakończył się w pełni jego PRL-owski okres.

W latach 70. i 80. pismo to ukazywało się regularnie jako dwumiesięcznik, czyli po sześć numerów rocznie. Ale od tej reguły były wyjątki, w 1976 i 1981 r. ukazało się tylko po pięć jego numerów. To dziwny zbieg okoliczności – tak jakby władza chciał ukarać pismo za wystąpienia polityczne społeczeństwa przeciwko sobie we wspomnianych latach. A przecież pismo to nie miało nic wspólnego z polityką. Przez pewien czas w latach 70. pismo to miało także swoją wersję angielską i niemiecką.

Zgodnie z założeniami w piśmie tym promowano wyłącznie muzykę jazzową i miłośnicy rocka jedynie przy okazji łączenia rocka z jazzem mogli w nim znaleźć jakieś interesujące materiały.

Pismo to przetrwało próbę czasu i po stworzeniu nowego layoutu pisma (kształt, format, treść i forma) od numeru 2 z 1990 r. ukazuje się regularnie do chwili obecnej.

Wszystkie numery magazynu z okresu PRL a także częściowo z okresu wolnej Polski (do 2000 roku włącznie) zostały zarchiwizowane i za darmo udostępnione na stronie http://www.polishjazzarch.com/wersja-polska.html

Jak już wspomniałem w czasach mojej odległej młodości nie byłem miłośnikiem jazzu w ogóle, a obecnie także nie jestem jego fanem aż w takim stopniu, aby uważać ten gatunek za jedynie godną muzykę do słuchania. Z tego powodu pierwotnie pismo to kupowałem dość rzadko, ale to nie znaczy że w ogóle. Najczęściej kupowałem numery w których pisano o jazz-rocku, a więc gatunku który bardzo lubię. Dopiero w latach 90. nieco bardziej zainteresowałem się jazzem, stąd kupowałem je częściej. Także obecnie kupuję je niekiedy w celu poszerzenia swoich horyzontów muzycznych.

SBB – „SBB”, Metal Mind Productions, 1974 / 2008, Poland

  Debiutancki album zespołu SBB w powszechnie uważany jest w naszym kraju za jedną z najlepszych płyt w historii polskiego rocka. I faktyczn...